Powiedzieć, że tego dnia padało, to skłamać:) Jeszcze w trakcie wspólnych przygotowań Kasi i Marcina w ich mieszkaniu, z lekkim niepokojem obserwowaliśmy, to co działo się za oknem. Kolejne godziny miały nam pokazać, że to był dopiero początek rozkręcającej się ulewy. Nawet ksiądz podczas udzielania ślubu powiedział, że Bóg w tym wyjątkowym dniu po prostu się bardzo wzruszył:)
To była moja druga czerwcowa uroczystość zaślubin i ponownie przypadła w bardzo kameralnym miejscu. Niewielki Kościół Najświętszego Serca Pana Jezusa mieszczący się tuż obok dworca kolejowego w Sosnowcu został wybudowany przez kolejarzy oraz mieszkańców w 1862r. Gotyckie witraże miały być tego dnia świadkiem pięknego połączenia węzłem małżeńskim Kasi i Marcina. Dużo wcześniej, tę dwójkę połączył utwór Foreigner „I want to know what love is”. Jak sami przyznali, na dźwięk tej piosenki świat zatrzymuje się w miejscu, wszystko odkładane jest na bok, tylko po to, by się przytulić i odpłynąć. Jednak tego czerwcowego piątku swoje największe emocje przeżyli przy akompaniamencie spadających kropel deszczu wymieszanych z Ave Maria Schuberta. Chwilę później bawili się ze swoimi gośćmi w Czarcim Młynie w iście królewskim stylu. Niewielki parkiet wręcz rozsadzała energia, skutecznie przegoniła deszcz i to był ten moment, kiedy na chwilę przed zapadnięciem zmroku mogłam zabrać zakochanych na zewnątrz. Mój obiektyw nucił już tylko słowa piosenki I wanna know what love is, I want you to show me:) A jak ją pokazali, spójrzcie już sami:)