Fotograficzne spotkanie z p. Agnieszką Kostempską wpadło w gorący lipcowy kalendarz dość niespodziewanie i pamiętam jak dziś mój stres po wygooglowaniu, z kim będzie mi dane tworzyć pierwsze w życiu zdjęcia wizerunkowe. Na myśl, że stanie przede mną wykładowca akademicki, dyplomowany psycholog o specjalności neuropsychologii, certyfikowany terapeuta i niedoszła pani prezydent Mysłowic (wielka szkoda!) czułam się zobligowana, by poczynione kadry w sposób właściwy podkreślały zajmowane stanowisko, nie przekraczając pewnej granicy, jednocześnie były lekkie, pozbawione sztuczności i w duchu miejskiego stylu, czyli tak jak lubię. Agnieszka pochodzi z Bytomia, zatem nie mogło być lepszego miejsca na naszą sesję, niż właśnie to miasto. Kojarzone z brudnymi, zaniedbanymi kamienicami i walącymi się kopalniami ma jednak swój klimat i piękne zakamarki, które jako osoba także tu mieszkająca kilka lat z ogromną przyjemnością i sentymentem eksplorowałam z moją modelką. Rozpoczęłyśmy nasze zdjęcia przy przepięknej Operze Śląskiej, by kolejno dać szansę czerwonym tramwajom i kamienicom. Światło dołożyło tu swoją fantastyczną cegiełkę, ale to, co było najlepszym spoiwem to cudowny flow, jaki od pierwszych sekund załapałam z Agnieszką. Mój stres minął już w pierwszych minutach, a rozmów nie było końca i musiałyśmy długo dokańczać w kawiarni:) Jak się później dowiedziałam i dla Agnieszki sesja stanowiła wyzwanie, gdyż niełatwo daje się namówić na pozowanie. Tym milej było mi przeczytać, że ma szczęście do spotykania na swojej drodze ludzi wyjątkowych, interesujących i utalentowanych i że fantastycznie rozkręciłam ją przed obiektywem. To spotkanie dodało mi skrzydeł i otworzyło fotograficznie na niewykonywane wcześniej sesje tylko z jedną modelką, jak wyszło oceńcie sami:)