Pamiętacie Karolinę i naszą spontaniczną sesję brzuszkową u niej w domu w lipcu? Jej córeczka Jagoda przyszła na świat w sierpniu, ale próba uwiecznienia małej podczas naszego pierwszego spotkania w Mysłowicach przepadła z kretesem, gdyż mała postanowiła spać. I to cały dzień:) Przejażdżka samochodem, spacer, kolejna przejażdżka, obiad w bistro, powrót do domu a ja dalej miałam nie widzieć wpatrzonych ocząt Jagody:) Kolejna okazja nadarzyła się w październiku w Katowicach. Tym razem w śnie mała wytrwała do obiadu w naleśnikarni Gramofon, a potem już poszło z górki. Z małym, bo małym płaczem, ale spacer w ostatnich ciepłych momentach jesieni stał się szansą na uwiecznienie Jagódki z mamą. Płaczu nie zarejestrowałyśmy, ale uśmieszki i oczka wpatrzone w obiektyw już tak:)