Tego dnia lało jak z cebra. Przestało na moment, kiedy opuszczaliśmy Kościół Św. Krzyża w Siemianowicach Śląskich, by uderzyć z dwojoną siłą na trasie do restauracji Calvados w Katowicach. Aż trudno było uwierzyć, że ulewa przeszła, ba wyszło zza chmur słońce! Dzięki temu mogliśmy skorzystać z urokliwego zielonego terenu wokół restauracji i delektować się wielką chwilą jaką było święto małej Hani. Miałam ten przywilej, by na długo przed chrztem poznać historię Moniki i Marcina w ich walce o Hanię. Upragniona, wyczekana dziś jest gwiazdeczką poniższego reportażu.