A wiecie, że tak naprawdę od tych zdjęć się wszystko zaczęło? Oczywiście fotografowałam już dużo wcześniej, ale to właśnie rok temu, podczas spaceru w Parku Śląskim, z Zosią i jej córeczką Nel, kiedy pandemia na dobre nas wszystkich wystraszyła i zamknęła niektórym drzwi do pracy – rozpoczęła się w mojej głowie solidna burza myśli. Nie będę ukrywać, miałam wtedy dużego dołka. Nie skłamię jednak pisząc, że czasy pandemiczne solidnie mnie zmotywowały do rozwijania pasji i próby stworzenia z tego czegoś na gruncie zawodowym. Te niepozorne, spontaniczne ujęcia robione w Katowicach jeszcze poprzednim aparatem (w ciągu kolejnych miesięcy zainwestowałam w lepszy sprzęt i obiektywy) dały mi odpowiedź, co chciałabym dalej robić. I czy mam swój plan B, na wypadek, gdyby powrót do pracy etatowej miał się nie ziścić. Wtedy jeszcze nie czułam się na siłach i nie widziałam siebie w roli Waszego fotografa, ale kiedy zrzuciłam ten materiał z karty pamięci, kiedy usłyszałam tyle pięknych słów od osoby na zdjęciu – to ścieżka mojego rozwoju wykrystalizowała się sama. Przez kolejne pół roku inwestowałam w sprzęt, w szkolenia, książki. Uczyłam się i wciąż się uczę. Wszystko po to, by robić lepsze zdjęcia. Gdyby wtedy ktoś mi powiedział, że rok później będę podpisywać pierwsze umowy na reportaże ślubne, sesje rodzinne czy robić wpis na swojej własnej stronie, którą sama stworzyłam, nie uwierzyłabym:)
Zapraszam Was do kwitnącego parku w Katowicach. Do miejsca, gdzie rozkwitłam i ja. Osiem miesięcy później spotkałam się tutaj ponownie z tymi samymi dziewczynami na sesji zimowej – możecie ją zobaczyć tutaj. Dziękuję za ten wspaniały czas, zawsze chętnie będę Wam towarzyszyć ze swoim aparatem:)