Tyle razy miałam odwiedzić dziewczyny i porwać na fotograficzny spacer, ale zawsze coś stawało na przeszkodzie. Ostatecznie uznałyśmy, że grudniowy śnieg zamiast październikowych liści też jest spoko, więc widzimy się zimą. No i chwilę przed Świętami Bożego Narodzenia w końcu do dziewczynek do Sosnowca się wybrałam. Śniegu brak, słońca brak, mgła i szarość za oknem tego dnia straszyły, na szczęście dałyśmy radę w domowym zaciszu. Z drugiej strony kto chciałby wychodzić z domu kiedy tak pięknie przystrojony. Wszystko na zdjęciu to dzieło Ani, która na moje pytanie czy już mają choinkę rzuciła, że takiej tradycyjnej to nie, ale.. no właśnie. Ta drewniana choinka i inne ozdoby zrobiły mi pół roboty! Aż zacieram ręce na przyszły rok, jeśli już nie na Wielkanoc:)
Przedstawiam Wam córeczki Ani, bliźniaczki Lenę i Ingę:) Lenka (to ta w różowej bluzce i sukience) przejawiała wyjątkową ciekawość gdy zaczęłam grzebać w torbie fotograficznej, bo to ważna sprawa co ciocia fotograf wyciągnie ze swojej torby. Choć z początku pozostawała nieśmiałym i cichym obserwatorem sytuacji to wkrótce miałam się przekonać, że to właśnie ona jest tą bardziej energiczną z bliźniaczek. Uchwycić ją na wspólnym rodzinnym zdjęciu zdawało się być niemożliwością. Z kolei Inga (w bluzce błękitnej i sukience granatowej) to wyjątkowo skora do współpracy, przejawiająca mniejsze pokłady energii aniżeli siostra dziewczynka:) To właśnie ona pierwsza przełamała lody względem nowego gościa w domu czyli mnie. Zapoznała mnie z kolegą miśkiem polarnym, po czym domagając się wzięcia na ręce i posiłkując komunikacją werbalną wytłumaczyła kto jest kto na lodówkowej rodzinnej galerii:) Mniej zainteresowany sesją był starszy brat dziewczynek Szymek, ale mimo wszystko udało się sfotografować rodzinkę w komplecie. Przed Wami Ania, Robert, Szymek, Lena i Inga.